​Zawieszenie blokady poczty

​Zawieszenie trwającej od dwu i pół lat blokady korespondencji odbijało się szerokim echem wśród mieszkańców i było na bieżąco komentowane w pisanej w getcie Kronice. Najwięcej emocji wzbudzał ten fakt wśród Żydów deportowanych do Łodzi
jesienią 1941 r. z Rzeszy i Protektoratu, szczególnie zaś licznej grupy pochodzącej z Pragi. Dla łódzkich Żydów zniesienie zakazu korespondowania łączyło się ze świadomością, że brak jest osób, do których można napisać.

Kronika getta łódzkiego, ​​​9 maja 1944 r.
„​Zawieszenie blokady poczty. 
Wielkim wydarzeniem dnia jest wiadomość o zawieszeniu blokady poczty. Rzecznik poczty w VI Rewirze policyjnym przybył do getta z tą wiadomością w godzinach przedpołudniowych i natychmiast każdy o tym wiedział. Getto będzie znów mogło pisać i odbierać pocztę. Minęło już prawie dwa i pół roku, od kiedy getto zostało całkowicie odizolowane od świata zewnętrznego, a teraz mieszkańcy tego uwięzionego miasta będą mogli nawiązać znów kontakt ze swoimi krewnymi. Najpierw mówiono, że będzie można pisać wszystko, w listach i na kartkach. Że będzie można otrzymywać paczki i szukać krewnych. Getto jest przeszczęśliwe. Oczywiście jest wielu, którzy wiadomość tę przyjmują z mieszanymi uczuciami. Jedyni, którzy mieli stosunkowo stały kontakt z krewnymi poza gettem, to około 250–300 wsiedlonych z Pragi, którzy wciąż otrzymują paczki żywnościowe z Protektoratu Czech i Moraw, przede wszystkim z Pragi. Mieszkają tam obecnie prawdopodobnie żyjący w aryjskich rodzinach Żydzi, którzy mieli szczęście, że umożliwiono im pozostanie we własnej ojczyźnie. Pamiętają oni o swoich krewnych i wysyłają w dobrej wierze paczki. Do kogo jednak mają pisać inni? Do swoich krewnych, którzy swego czasu uciekli z Łodzi? Kto wie, czy żyją, gdzie są? Do wysiedlonych z getta ojców, matek i dzieci? Kto wie, czy są jeszcze przy życiu, gdzie są? Również wsiedleni tu z dawnej Rzeszy i Wiednia ludzie mają słabą nadzieję na nawiązanie kontaktu ze swoimi bliskimi, bo i oni nie mają pojęcia o miejscu ich pobytu. Dopiero jeśli Żydzi w Rzeszy, Protektoracie Czech i Moraw i Generalnym Gubernatorstwie dowiedzą się, że blokada poczty została zawieszona i sami się odezwą, kontakty mogłyby zostać znów nawiązane. Wielu, niestety zbyt wielu, boi się tych kontaktów, bowiem mogą dowiedzieć się tylko samych złych rzeczy. Dopiero w godzinach wieczornych, po godz. 5, zaczyna się szturm na Wydział Pocztowy przy Placu Kościelnym 4. Głównie są to wsiedleni, którzy żywią teraz nadzieję na nawiązanie kontaktu z bliskimi i otrzymywanie paczek. Ale poczta dziś jeszcze nie pracuje. Nie dotarły jeszcze jasne wytyczne, co i gdzie można pisać. Wiadomość, że będzie można pisać do dawnej Rzeszy, do Czech i Moraw, do Generalnego Gubernatorstwa, na tereny okupowane i nawet do neutralnej zagranicy wydaje się na pierwszy rzut oka zbyt daleko idąca i optymistyczna. W każdym razie całe getto jest wyraźnie podniecone i wszędzie widać grupy, które dyskutują na ten temat. Masowy szturm w najbliższych dniach wykluczony jest już z tego powodu, że Wydział Pocztowy chwilowo w ogóle nie dysponuje. kartkami pocztowymi i znaczkami. W tej chwili nie można zupełnie założyć, że dozwolone będą listy, gdyż jeśli nie wolno było przyklejać znaczków nawet na kartki pocztowe, zamknięty list nie wchodzi w ogóle w grę. Dopiero jutro dowiemy się więcej. ” 
Kronika getta łódzkiego, ​10 maja 1944 r.
​„Zawieszenie blokady poczty. ​
Sytuacja w międzyczasie się wyjaśniła. Dozwolone są jedynie kartki pocztowe, a mianowicie do dawnej Rzeszy, Protektoratu Czech i Moraw oraz do Generalnego Gubernatorstwa. Wolno pisać tylko do krewnych krótkie informacje o rodzinie. Nie wolno prosić o przysyłanie żywności, nato­miast wolno potwierdzać otrzymanie chleba. (Nie wolno potwierdzać otrzymania paczek.) Wydział Pocztowy dopiero za 2–3 dni wyda odpowiednią ilość kartek pocztowych. Nadane w międzyczasie w okienku pocztowym kartki zostaną ze­brane i skontrolowane przez żydowską cenzurę. W Wydziale Pocztowym dowia­dujemy się, że materiał zostanie poddany później również niemieckiej cenzurze. Nawet jeśli to ograniczenie z pewnością trochę zmniejsza nadzieje, radość w getcie jest jednak nadal wielka. Poczucie, że przecież znów będzie można nawiązać kon­takt z ludźmi spoza getta, oznacza przecież zmniejszenie dotychczasowego ciężaru psychicznego. ”