Poczta była wykorzystywana do uspakajania nastrojów w getcie po akcjach deportacyjnych. Karty pocztowe wysyłane rzekomo przez wysiedlonych członków rodzin, informowały o dobrym stanie zdrowia i dostatku jedzenia.
Kronika getta łódzkiego, 29-30 kwietnia 1942 r.
„Z Turku nadeszła do getta drogą ogólną pocztówka od wysiedlonej w styczniu rodziny ze wsi pod Turkiem, zawiadamiająca o pomyślnym stanie zdrowia.”
Liczne karty pocztowe z fałszywymi informacjami docierały w lipcu 1944 r., w okresie zbliżającej się ostatecznej likwidacji getta. Niemcy wiedzieli o lękach, jakie wywołały ostatnie deportacje i za wszelką cenę chcieli utrzymać w getcie spokój. Walter Burmeister, jeden z członków działającego w Chełmnie nad Nerem Sonderkomanndo, zeznał po wojnie, że pewne grupy Żydów zmuszano do napisania pocztówek. W treści podawano informacje: „dobrze się nam powodzi”, „pracujemy w Rzeszy”. Pocztówki te wysyłano do getta z różnych miast w Rzeszy, m.in. z Lipska. Burmeister miał nazwać tę akcję pisania pocztówek „diabelskim alibi dla morderców”.
Kronika getta łódzkiego, 26 lipca 1944 r.
„Radosna wiadomość dla getta. Kartki pocztowe z Lipska. Dziś nadeszły do getta pierwsze wiadomości od osób, które wyjechały z getta w trakcie ostatnich wysiedleń do pracy poza gettem.
Przyszło 31 kartek pocztowych, z których wszystkie mają stempel 19 lipca 1944 r. Z kartek tych wynika radosna wiadomość, że ludzie czują się dobrze i przede wszystkim, że rodziny są razem. Niektóre kartki mówiły o dobrym zaopatrzeniu. Jedna z kartek skierowana do kierownika kuchni informowała w prostych słowach w języku jidysz: „mir lachen vun ajere zupe” [śmiejemy się
z twojej zupy]!”